Madera 2016
Zamotka

Polska – Warszawa
29.09.2016
8 138 km
Na lotnisku (w Funchal) odechciewa mi się, bo pani nie widzi w systemie, które miejsce mam wykupione. Na wydruku z Tui nie ma takiej informacji, a ja numeru siedzenia nie pamiętam i nigdzie nie mam, no bo po co? ;) To po cholerę za nie płaciłam?!
Po drugie Polacy przy odprawie nie mogą stać za linią, tylko muszą ci na głowę włazić, no bo przecież jeszcze ktoś im się do kolejki wtryni choć nikogo już przed nimi nie ma oprócz osoby odprawianej… ;)
A po trzecie na to wszystko co chwilę dzwoni mi telefon…

Na lotnisku łażę jeszcze trochę po sklepach w poszukiwaniu tego, czego nie zdołałam kupić. Hmm, likier z mrakuji jest tylko w dużych butlach, inne rzeczy są dużo droższe, wiadomo, innych nie ma wcale.
Jest taras widokowy, na który można sobie wyjść, a właściwie palarnia, ale nie mam już na niego czasu. Niestety trzeba wbić się w dżinsy, a klapki schować głęboko, bo samolot polski, więc znów jest lodówa.

Start o czasie, trochę wiało, ale się udało ;) Lotnisko na Maderze jeszcze do niedawna było zaliczane do dziesięciu najtrudniejszych lotnisk na świecie, ze względu na długość, a właściwie krótkość pasa (na początku zaledwie 1600 metrów) i położenie – między górami a oceanem. Pas kilka lat temu wydłużono po raz drugi, sadowiąc go na palach wbitych w ocean – niezły nakład pracy.
Ciekawe, czy piloci robią zawody, któremu uda się zmieścić na starej części? ;) (choć lądując na 05 raczej się nie da).
Po starcie widać Machico i Sao Laurenco, a potem już tylko chmury i Hiszpanię po ciemku.


Więcej zdjęć z Madery znajdziecie tu:
