Madera 2016
Pobudka o szóstej, brrr

Portugalia – Madera – Funchal
27.09.2016
4 252 km
Dziś pobudka o szóstej rano, brrr, ki diabeł mnie do tego podkusił?! ;) No ale dziewczyny kupiły mi już wczoraj bilet (na promie nie ma możlwiości, żeby go kupić), więc nie mam wyjścia.
Bilet na prom do Porto Sano kosztuje 57,40 euro. Okropnie drogo, ale niestety przewoźnik nie ma żadnej konkurencji i może sobie dyktować ceny jak chce :( Można też dolecieć samolotem, ale to jeszcze droższa impreza.
Bilet kupuje się w sklepie Porto Santo Line na głównej promenadzie w Funchal lub online u przewoźnika.

Prom odpływa o ósmej, trzeba być pół godziny wcześniej. Biorę auto, bo dziewczyny i tak z niego nie skorzystają.
Na mapie Funchal są niby jakieś darmowe parkingi, ale nawigacja tak mi miesza, pakując mnie bez sensu w nieprzejezdne uliczki w centrum, że w końcu zostawiam auto w uliczce niedaleko portu. Na białym, tak mi się przynajmniej wydaje, bo jest jeszcze całkiem ciemno, a ja o tej godzinie jeszcze nie do końca przytomna ;) Więcej o parkowaniu w podsumowaniu wkrótce :)

Ładuję się na prom. Miejsca jest od groma i ciut, jest bodajże sześć pokładów, sklepy, restauracje, można sobie usiąść w środku w wygodnym fotelu. Na górnym pokładzie jest nawet lądowisko dla śmigłowców.
Ja wychodzę na pokład, przypatrzyć się jak w porcie rybacy kończą swoją pracę – nocne połowy. Z portu widać całe Funchal, oświetlone jeszcze nocnie, wygląda przepięknie, z tysiącami światełek rozsianych na wzgórzach.
Pogoda niezbt miła, ale mam nadzieję, że później się rozpogodzi…


Więcej zdjęć z Madery znajdziecie tu:
