Madera 2016
Miasteczko nad klifami i ośmiornica

Portugalia – Madera – Seixal
25.09.2016
4 231 km
Po drodze z Porto Moniz mamy jeszcze Seixal.
Droga właściwie przez większość czasu biegnie w tunelu, a w nim są 'okna’, do których można wjechać autem, nie wiem, czy tam dalej są jakieś parkingi, czy coś?
Mapa pokazuje niby dróżki alternatywne, tak, żeby nie jechać tunelem, ale jedyne co widziałam po drodze to bardzo wąziutkie szutrówki z zakazem wjazdu. To tyle jeśli chodzi o widoki ;)

Seixal to mniejsze spokojne miasteczko, w którym też są naturalne, skaliste baseny. Tu też chyba dość ciężko wejść, ale widać z góry, że jakaś betonowa dróżka do wody w kilku miejscach prowadzi. Pewnie na słoneczny dzień super, teraz jest już coraz bardziej pochmurno i ciemno.

Dalej jest kościółek, wąskie uliczki, a po wschodniej stronie mały port i piaszczysta plaża. Szkoda, że nie będzie tu już czasu wrócić ze słonkiem, choć z tym słonkiem na północy ponoć o wiele gorzej, niż na południu – podobnie jest
na Teneryfie.
I znów, gdybym była sama, to pokręciłabym się trochę po uliczkach…

W Sao Vicente zatrzymujemy się na chwilę na małe zakupy. Dziś jest tu dużo więcej ludzi niż dwa dni temu – ciekawe – niedziela? Zaopatruję się w Brisa Maracuja – to taka miejscowa fanta i choć nie przepadam za gazowanymi napojami, to już tęsknię za tym smakiem :) i cebulkę do ośmiornicy.

Potem już prosto (no dobra, nie tak prosto ;) ) do Funchal.
I akcja ośmiornica część pierwsza. Nie mam pojęcia, jak się taką ośmiornicę robi, jakoś nigdy wcześniej się nie składało, bo albo nie było nigdzie ośmiornicy albo czasu na gotowanie. No ale od czego internet? :) / ogólnie fajna strona z przepisami nieco innymi i ciekawymi /
Okazało się, że taką ośmiornicę (na szczęście moja jest już wypatroszona ;) ) najpierw trzeba przestraszyć (lub zamrozić – lub to i to) ;) potem pogotować z godzinę – śmierdzi okrutnie ;) a dopiero później usmażyć.
Dziś robię tylko kawałek, na spróbę, bo po obiedzie wciąż jeszcze nie jestem głodna, jest już późno, a nie wiem, co mi z tego wszystkiego wyjdzie ;) Wyszła całkiem przyzwoicie jak na pierwszy raz i brak przypraw poza solą (przyprawy w markecie kosztowały około 1,50 euro za torebkę). Mniam!!!
Ilość przejechanych dziś kilometrów: 122.


Więcej zdjęć z Madery znajdziecie tu:
