La Palma i Teneryfa z Belgią po drodze 2016
Żal wyjeżdżać z La Isla Bonita

La Palma – Tijarafe
25.01.2016
4 382 km
Zrywam się rano, pakuję rzeczy i wyjeżdżam przed ósmą. Chcę przed odlotem zobaczyć jeszcze Tijarafe.
Miasteczko już żyje (pewnie bardziej, niż po południu), bary i sklepy spożywcze już pootwierane.
Tijarafe ma kolorowe domki, biały kościółek i wielki plac z platanami. Bardzo ładne te drzewa, można się pod nimi schować, gdyby przypadkiem były upały ;)
Ptaszki śpiewają, pogoda super, okropnie żal odjeżdżać!

La Palma zachwyciła mnie bardzo. Spokój, nie ma tłumów, wyspa w sam raz dla kogoś, kto chce schować się przed światem.
Jak zwykle zabrakło mi jednego dnia, żeby wybrać się na szlak do Caldery i zobaczyć Tazacorte i jeszcze kilka innych miejsc, charko choćby. I odpocząć trochę na plaży, bo tego nie było właściwie wcale ;)

Ruszam na lotnisko, nie spiesząc się za bardzo, bo mam przecież jeszcze dwie i pół godziny. Mam czas na stop nad Los Llanos na ostatnie fotki i zjedzenie śniadania w postaci deseru, mniam! I jeszcze mały stop na kilka fotek w El Paso, bo miasteczko też całkiem ładnie wygląda, gdy się przez nie przejeżdża.
W końcu okazało się, że na lotnisku jestem na ostatnią chwilę! Na szczęście zdążyłam ;)

Samolot prawie pełen w tą stronę, choć jest poniedziałek, dziwny dzień na powrót z wakacji.
Po starcie nie widać niestety wulkanów, jesteśmy za nisko, ale za to widać Santa Cruz i port i plażę. Super.
Lot trwa w sumie dwadzieścia pięć minut. Z kołowaniem.



Więcej zdjęć z La Palmy i Teneryfy znajdziecie tu:
