La Palma i Teneryfa 2016 – 35 – Poznań
I tak kończy się moja podróż… Widząc pogodę, jaka panuje w Polsce, mam ochotę być znów na Kanarach i jestem pewna, że jeszcze tam wrócę!
I tak kończy się moja podróż… Widząc pogodę, jaka panuje w Polsce, mam ochotę być znów na Kanarach i jestem pewna, że jeszcze tam wrócę!
Wracam na dworzec znów prawie biegiem, aj, czy nie dość już tego biegania dziś?! I gdyby pociąg był punktualnie, to nie wiem, czy bym zdążyła… na szczęście się spóźnił ;)
W Modlinie jest otwarte okienko. Robię kilka fotek dworca, bo ostatnio nie było na to czasu.
Wracam w dół główną ulicą. I tu co chwilę pojawiają się widoki! Na domki po drugiej stronie zielonej doliny, na zameczek i na domki nad rzeką. Super, warto było tu przyjechać!
No ale nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo zostały trzy minuty. Który peron – oto jest pytanie, wyświetla się jakiś dziwny 108 czy coś, no ale takiego peronu przecież nie ma.
I tym razem miejsce przy oknie niewiele mi daje, bo wszystkie widoki są po drugiej stronie! No, może prawie wszystkie, bo jednak mogę pokiwać na do widzenia El Medano i Montaña Roja.
Dalej jest mały port, a jeszcze dalej wielki plac, na którym dzieje się całe życie. Ekstra! Plac ma piękne wysokie palmy, pod którymi starsze osoby siedzą sobie na ławeczkach, dzieciaki szaleją.
Gdy zejdzie się nieco w dół, trafia się do normalnej dzielnicy mieszkalnej z barami i szeregowcami tak kolorowymi i ładnymi, że wyglądają jak domki marzeń (o ile ktoś marzy o szeregowcu ;) ).
Zawracam i… szczęka mi opada! Widok na teleskopy, a w tle, między nimi szczyt El Teide! Cudoownie!
Zatrzymuję się na poboczu i robię sobie mały piknik, bo głodna już jestem bardzo, rano wyszłam bez śniadania. Piknik z widokiem na El Teide, muszę się jeszcze nim nacieszyć!